Klakier
Po raz kolejny w tym roku taka wiadomość. Tomek. Mega pozytywny i po prostu fajny człowiek. Bezpośredni przy tym i zawsze uśmiechnięty. Był. Brak słów …
Po raz kolejny w tym roku taka wiadomość. Tomek. Mega pozytywny i po prostu fajny człowiek. Bezpośredni przy tym i zawsze uśmiechnięty. Był. Brak słów …
Dziś wracamy na parking poznany trzy poranki temu. Plan jest konkretny bo to ostatni dzień wyjazdu i w moim przypadku raczej całego sezonu. A cel to Rote Wand / Croda Rossa.
Wczorajsze prognozy na dziś były takie, że pogoda ma konkretnie klęknąć. Znów więc pojawia się zagwozdka co wygrać na cel by coś było widać? Riseczowi dostępnych opcji poświęcam większą część wieczora.
Zmiana doliny, trochę powrót do starej piaskownicy, ale tym razem w inny jej narożnik i z innymi “zabawkami”. Szczytem w który celowaliśmy rano Gridenkarköpfe nie był, ale jak to na turach bywa, czasem cel trzeba dobierać dynamicznie 😉
Ostatni wyjazd w tym sezonie, prawie koniec kwietnia. Zima w Alpach się trzyma ale tury generalnie trzeba zaczynać w okolicy 2ooom. Jesteśmy na tych 2ooom, po nocy w aucie, więc tradycyjnie na pierwszy dzień ma być coś raczej na rozruch.
Dziś po turze wracamy, więc ta nie powinna być zbyt długa. Parkujemy pod wyciągiem w dolinie Rojen czyli Rojental. Zaczynamy dreptać bez planu na co chcemy wejść. Szczyty mają podobne trudności i przewyższenia – zdecydujemy w trakcie.
Dwa sezony temu z Markiem próbowaliśmy wejść na ten szczyt, tyle że od południa. Polegliśmy z powodu niesprzyjających warunków. W tym roku pogoda była podobnie dobra ale pod nartą już nic nie pękało. No i wyszła z tego tura sezonu 🙂
Przyjechaliśmy tu licząc, że uda się wejść na coś ciekawego i będą z tego fajne zjazdy. Pogoda zakpiła z nas już wczoraj potwierdzając, że jej prognozy mogą być obarczone naprawdę dużym błędem. Mimo to próbujemy.
Coś prostego i niedużego w dolinie w której mnie jeszcze nie było? Coś w sam raz po długiej trasie i krótkim spaniu na miejscu? Glockhauser wydaje się być takim celem.
Przez dwa dni pogoda rozpieściła. Prognozy sugerowały jej zmianę, ale żeby aż tak? W każdym razie w warunkach ze zdjęcia ja kończę przy Małym Stawie Hińczowym. Chłopaki wyżej ale do przełęczy nie dochodzą. Warunki naprawdę były parszywe :\