[IT] Plattenspitze (3422m) 📷

Dwa sezony temu z Markiem próbowaliśmy wejść na ten szczyt, tyle że od południa. Polegliśmy z powodu niesprzyjających warunków. W tym roku pogoda była podobnie dobra ale pod nartą już nic nie pękało. No i wyszła z tego tura sezonu 🙂

Ale to się okazało na koniec dnia ; ) Początki były dość paskudne: jedno miejsce gdzie trzeba było odpiąć deski i dużo mocno zmrożonego śniegu na niefajnych trawersach.

A w tle od samego rana pychotki: Ortler, Monte Zebrú i Gran Zebrú.

Oryginalnie tura z wiadomych powodów nie prowadzi tym terenem. Jednak dziś są takie betony, że wybieramy ten wariant.

Jeżeli oglądasz to na jakimś większym ekranie to w prawym dolnym rogu zobaczysz Piotrka.

Wyjście z drugiego niefajnego miejsca: bardzo oblodzonego i o tej porze w ogóle nie odpuszczonego przez słońce progu.

Trzecie niefajne miejsce to kolejny próg. Tura oryginalnie prowadzi zboczem po lewej, my idziemy szerokim żlebem po prawej. Śnieg w żlebie jest OK, wyjście na trawers to powtórka ze zmrożonego śniegu w konkretnie stromym terenie.

Rosimferner lub jak kto woli Vedretta di Rosim, czyli nasz dzisiejszy lodowiec. Szczelin nie stwierdzono : )

Gdzieś na lodowcu, widoki się nie nudzą.

W tle Vertainspitze / Cima Vertana (3545m), nie dałem się namówić 😀

Czwarte niefajne czyli po prostu bardzo czujne miejsce. Czujne tym bardziej, że idziemy bez raków. Chyba bym tam nie wszedł gdyby nie przetorował tego Piotrek. Dzięki 🙂

Dziś wyżej nie będzie.

Znajome widoki na Martelltal, lodowiec po prawej znam z autopsji z wejścia na Köllkuppe / Cima Marmotta (3330m) z Markiem 🙂

Cevedale (3769m) – wciąż czeka na wizytę.

Niektórzy mają instynkt zdobywcy 😉

Na deser kilka kilometrów brykania po odpuszczonym już, więc wyśmienitym firnie. Sam mjut i orzeszki : )

W tej dolinie z fajnych tur “dla ludzi” została jeszcze ta na Kleiner Angelus / L’Angelo Piccolo (3318m), więc Sulden jest jak najbardziej do powrotu 🙂