[AT] Alpeiner Ferner 📷
Całonocny opad. Rano też za wiele nie widać. Idealne warunki by schować ego do plecaka i cel na dziś wybrać dość asekuracyjnie. Pada na najwyższą przełęcz tury na Ruderhofspitze (3474m) czyli Obere Hölltalscharte (3247m).
Całonocny opad. Rano też za wiele nie widać. Idealne warunki by schować ego do plecaka i cel na dziś wybrać dość asekuracyjnie. Pada na najwyższą przełęcz tury na Ruderhofspitze (3474m) czyli Obere Hölltalscharte (3247m).
Po kilku latach podchodów w końcu udaje się pojechać do Oberbergtal. Doliny obfitującej w zacne cele na tury których bazą jest właśnie Franz-Senn Hütte. My dojeżdżamy dość późno i ma to pewną konsekwencję.
Dziś kończymy wyjazd, a jak tura w taki dzień to nie dość, że raczej krótka to i zacząć warto ją wcześniej. Pada na Öwelenke, czyli przełęcz będącą częścią tury na Hochstein (2827m).
Plan na ten dzień jest dość prosty: jeżeli mam wejść gdzieś razem z Robertem to ma to być coś niskiego. W Defereggen Alpen o taką turę trudno, więc myśli uciekają w pobliskie Dolomity. Najlepiej gdzieś blisko a jak tak to najbliżej mamy do Misuriny.
Samotne szwędanie się na turach po Alpach to w zasadzie proszenie się o problemy. A dziś wyszło, że Robert po wczorajszej turze potrzebuje celu, który da odpocząć jego kolanom. Szczęśliwie warun jest naprawdę stabilny.
Są tury, gdzie liczysz się z tym, że w użyciu będzie plan B, są takie gdzie i plan B to za mało i trzeba sięgnąć po plan C. To była właśnie taka tura 🙂 Planem A było wdreptanie na Villgrater Törl (2504m) …
Taki widok mamy spod kwatery 🙂 Pogoda zamówiona, tylko jakiś opad śniegu nie dotarł 😉 Na rozruchową turę dzień po nocy w samochodzie idziemy na coś prostego i niewysokiego czyli tytułowy Gaishörndl.
Trzeci dzień wyjazdu i przy okazji dzień powrotu. Znaczy raz, że trzeba wyjść wcześniej by gdzieś zajść a dwa, że trzeba i tak wcześniej skończyć. Coś tam sobie wczoraj wieczorem z Piotrkiem ustalamy, ale jak zawsze jest to wyłącznie plan A.
Meteo na dziś sugerowało przejaśnia, więc humory jakby lepsze niż wczoraj. Poza tym i przede wszystkim zmieniamy rejon na ten właściwy czyli na Lüsenstal jej boczne dolinki. Swoją drogą dla mnie to powrót w tę dolinę po ośmiu latach.
Pierwsza tura w masywie Wetterstein jest średnio udana. Raz, że początku kwietnia na wysokości Ehrwaldu to już zdecydowanie wiosna jest. Dwa, że jak się startuje nartostradą to ta wiosna za bardzo nie “robi” pod warunkiem, że coś widać.